#statystycznyneuropek, #statystycznykonfederata – podsumowanie akcji. ( tyrytyty )

Widzę, że post się podoba więc może jeszcze rozwinę. Dla mnie równość oznacza równość wobec prawa, bo równi bezwzględnie nigdy nie będziemy. Jedni są wyżsi drudzy niżsi, jedni czarni drudzy biali, jeszcze inni żółci. Jedni rodzą dzieci inni nie i tak można wymieniać w nieskończoność. Każdy ma jakieś atuty i wady. Rolą państwa w moim rozumieniu nie jest dążenie do wyrównania potencjałów wszystkich ludzi (w fizyce to się nazywa śmierć cieplna i oznacza nie mniej ni więcej równowagę termodynamiczną – układ w którym już nic się nie dzieje). Pierwszą sprawą jest to, że ustawami nie da się wszystkich różnic wygładzić. Społeczeństwo to zbyt skomplikowany układ aby lewicowe idee bezwzględnej równości osiągnąć. Drugą sprawą jest to, że takie dążenie nie ma sensu bo różnorodność indukuje postęp. Powinniśmy dążyć do silnego obywatelskiego państwa, które stoi na straży klarownego prawa, które nikogo nie faworyzuje i nie dyskryminuje. Nie wtrąca się w prywatne życie obywatela dopóki nikomu nie dzieje się krzywda.

Potrafię zrozumieć pobudki lewicy, która zauważa pewne problemy kobiet czy mniejszości, ale zupełnie nie zgadzam się ze sposobem w jaki próbuje te problemy rozwiązać. Nadbudowywanie prawa o kolejne przepisy, które regulują życie obywatela to jest wpychanie nas w pewien szablon życia, gdzie państwo mówi co dobre a co złe. Przykładowo, cenię sobie prywatne inicjatywy, akcje uświadamiające społeczeństwu pewne problemy (np. mniejszości seksualnych), ale nie chcę aby ich rezultatem była jakaś cenzorska ustawa.

Trzecia sprawa to fakt, że takie regulacje o których wspomniałem w poprzednim punkcie mogą być narzędziami pewnych cynicznych grup interesów, które odnoszą dzięki takim regulacjom korzyści. Wykorzystują młodych nieświadomych aktywistów w swoich prywatnych celach. Spolaryzowanym, podzielonym społeczeństwem rządzi się dużo łatwiej. Rozmyta jest perspektywa polepszenia jakości życia społeczeństwa jako ogółu, kosztem prowadzenia wojenek, faworyzowania pewnych grup.